Wydatki samochodowe
Fajnie jest posiadać samochód. Auto nie tylko w pewnym sensie podnosi nasz prestiż, ale przede wszystkim – bardzo często się przydaje. Większe zakupy, wyjazd na weekend, odwiedziny u teściów – bez samochodu byłoby dużo trudniej. Niestety jednak posiadanie samochodu wiąże się z dużymi wydatkami.
Przede wszystkim – paliwo
Benzyna jest coraz droższa, a ostatnio jej ceny przechodzą już najśmielsze oczekiwania. Oczywiście można przerobić samochód na gaz lub kupić diesla. Ale moje zdanie jest takie – prawdziwy samochód powinien jeździć na benzynę 🙂
Po wtóre – przeglądy
Wykonać je trzeba obowiązkowo raz do roku. Koszt może nie taki duży, bo około 100 złotych. Ale tak naprawdę nie wyobrażam sobie pojechać samochodem na wakacje bez dokładnego sprawdzenia go przez mechanika. Czasem usterka może być dość drobna i łatwa w naprawie, a jedynym, co się zepsuje to tylna belka, ale czasem niedopatrzenie z naszej strony może być fatalne w skutkach. Wyobraźmy obie, że podczas jazdy górskimi serpentynami wysiądą nam hamulce…
Trzecia sprawa – ubezpieczenie
To strasznie denerwujący wydatek. Płacimy, często niemałe pieniądze, po to tylko, by móc jeździć. A ubezpieczenia potrafią być bardzo drogie. Oczywiście są zależne od wieku samochodu, marki, silnika, naszych zniżek i wielu innych spraw. Ale znam osoby, które płacą rocznie po 2-3 tysiące złotych za samo ubezpieczenie. To naprawdę dużo!
Last but not least – bieżące naprawy
To chyba najgorsza sprawa. Z tego względu, że trudno je sobie wcześniej zaplanować. Z reguły coś się psuje nagle, a jeszcze do tego – taka złośliwość losu – w najmniej korzystnym dla nas momencie. A na co dzień nie zastanawiamy się nad tymi naprawami, nie prowadzimy w naszym domowym budżecie „funduszu naprawowego”. Jeśli jeździmy samochodami francuskimi, często nie wiemy nawet, że jest w nich taki element jak tylna belka, bo i skąd mielibyśmy to wiedzieć? A podzespoły się eksploatują i psują. No chyba że kupimy nowy samochód, to pojeździmy bezawaryjnie 2-3 lata. A przynajmniej tak powinno być.
Wziąwszy to wszystko pod uwagę, coraz bardziej zgadzam się z tezą, że większość z nas tak naprawdę nie potrzebuje samochodu. W czasach Ubera, Vozilli i innych tego typu rozwiązań często zupełnie się to nie opłaca.
Dodaj komentarz